Archive for Luty, 2012

I zabierz mnie dokądkolwiek zechcę…

Się bierze drzwi przenośne, się je rozprostowuje, się je wygładza, się je rozwiesza na ścianie i się przez nie przechodzi. Genialne w swojej prostocie, ale niedoskonałe logicznie. Dla mnie pojawia się tam coś na kształt paradoksu dziadka, a co najmniej wszechświaty równoległe. Bo bohater przechodzi przez drzwi, cofa się w czasie i… i nic. Jest cofnięty w czasie, a samochód w innej rzeczywistości jedzie dalej.

Książkę czyta się przyjemnie, co jak wiadomo jest wielce obraźliwe dla niej, a dla autora w szczególności. Wreszcie bohater widząc dziwne wydarzenia wokół siebie potrafi zaśmiać się, że to jak w Star Treku albo innym Tolkienie. I słusznie, bo jest tworem naszych czasów, świat jest mnie więcej nasz. Z małym dodatkiem w postaci magii i tym podobnych. Coś ja Harry Potter, tyle że bez ulicy Pokątnej. I słusznie, bo ulica Pokątna nie mieści się w realiach naszego świata, a budynek będący własnością takich małych, strachliwych i brzydkich już tak.

Urocze, jak główny bohater, którego imienia nie pomnę, bo książka dobrze się czytała, przez kilka tygodni nie wie, czym zajmuje się zatrudniająca go firma. Urocze, jak podkochuje się we współpracowniczce, teoretycznie strasznej dziewczynie, która zdaje się – to jeszcze straszniejsze – najwyraźniej również czuć do niego miętę, ale on się o tym nie dowiaduje, bo… bo ona czeka na jego pierwszy, zdecydowany krok, on czeka na jakiś znak z jej strony, przekonany, że przecież żadna go nie chce. Ech, gdyby nie magia z pewością trwaliby tak do końca świata.

A wszystko okraszone dużym zszywaczem, który uwielbia pojawiać się i znikać bez ludzkiej ingerencji (ale to normalne w biurze), prawie radosnym przecinaniem ludzi, a zwłaszcza istot płci żeńskiej (trzeba w odpowiednim momencie połączyć połówki, bo inaczej…) oraz wielkim głazem na środku kawalerki, z którego wystaje paskudnie ostry miecz. Urocze. Tyle że na koniec za dużo tej uroczości. Jakby wydawca stał nad autorem i bujając się powtarzał: kończ… kończ… kończ… Ja też skończyłam. Szybo i bezboleśnie po dwóch dniach. Już zapomniałam imiona bohaterów, już nie pamiętam części fabuły. Ale czas spędziłam miło ^_^

Tom Holt Przenośne drzwi

Leave a comment »